A Polishman in New York – czyli co daje pobyt za granicą
Wiele osób twierdzi, że pobyt za granicą to nie tyle najlepszy, co jedyny sposób na przyswojenie języka obcego. Ale czy tak jest w rzeczywistości?
Nauka w kraju docelowym, czyli tak zwanym target language country, na pewno pozwala na poznanie żywego języka w czystej postaci, oczywiście pod warunkiem, że przebywamy z native speakerami, a nie jedynie w towarzystwie naszych rodaków.
Każdy dzień jest na wagę złota
Będąc za granicą dłużej niż tydzień lub dwa, jesteśmy w stanie podszlifować wymowę, zrozumieć i zacząć używać idiomów, w sposób naturalny przyswoić budowę zdań, które wcześniej, tłumaczone na tablicy, wydawały się niejasne. Ponadto poznajemy to, co najważniejsze: kulturę i obyczaje. Coś, o czym nie wystarczy przeczytać w podręczniku, czy zobaczyć w Internecie. Kulturę możemy w pełni przyswoić jedynie przebywając z rodowitymi mieszkańcami danego kraju.
Co jeszcze możemy zrobić? Słuchać tego, co mówią wokół nas inni, czytać wszystko, co widzimy, zapisywać każdy ciekawy zwrot, a co najważniejsze: rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać.
Czy jest alternatywa?
Ale co zrobić w sytuacji, kiedy nie jesteśmy w stanie wyjechać za granicę na dłużej? Idealnym rozwiązaniem jest kurs językowy w całości prowadzony przez native speakerów. Taki rodzaj nauki najbardziej przypomina naukę w kraju docelowym, ponieważ lektor – native speaker, wnosi do zajęć kulturę swojego kraju, swoją odmianę języka, naturalną wymowę, szybkość mówienia, etc. Dzięki temu łatwiej jest nam przełamać barierę językową i zacząć komunikować się w obcym języku, ponieważ na język ojczysty nie ma w takiej sytuacji miejsca!